wtorek, 15 kwietnia 2008

The D'Urbervilles

The D'Urbervilles: We Are The Hunters
[Out Of This Spark, 2008]


Powoli, powoli, na kanadyjskiej scenie rodzi się zespół, który już niedługo może stać się prawdziwym objawieniem. Może nie za sprawą debiutanckiego albumu, bo temu brakuje przede wszystkim promocji by myśleć o czołówkach list podsumowujących rok, ale potencjał na przyszłość wydaje się być niebagatelny. Muzycy The D’urbervilles nazwę zaczerpnęli zupełnie przypadkiem z tytułu dziewiętnastowiecznej powieści „Tess of the D’urbervilles: A Pure Woman Faithfully Presented” Thomasa Hardy’ego, którą musieli przeczytać na zajęcia z języka angielskiego jeszcze w liceum. Nie mając innego pomysłu tuż przed pierwszym koncertem pomyśleli, że zabawnie będzie odwołać się do czegoś, co wszyscy obecni momentalnie rozpoznają. A przecież tak jak w przypadku niemal wszystkich lokalnych zespołów zaczynających dopiero swoją muzyczną karierę, na początku publiczność stanowili wyłącznie krewni i znajomi, w tym przypadku ze szkoły. The D’urbervilles bardzo szybko zdobyli popularność a o ich koncertach zaczęto mówić daleko poza rodzimą miejscowość Guelph. Debiutancka płyta, nagrywana na raty, była naturalnym, kolejnym krokiem młodych Kanadyjczyków. Trzeba przyznać, że udało im się w dużym stopniu oddać w wersjach studyjnych żywiołowość i energię charakterystyczną dla występów na żywo. Większość źródeł zestawia The D’urbervilles z ich krajanami The Constantines i trudno się temu dziwić, bowiem jest to pierwsze i najważniejsze skojarzenie, które przychodzi do głowy podczas słuchania „We Are The Hunters”. Doszukać się można naprawdę wielu cech wspólnych, począwszy na specyficznym sposobie artykułowania kolejnych wersów przez wokalistę (na przykład w utworze tytułowym), a na tendencji do prowadzenia utworów w minimalistycznej konwencji, opierając je głównie na perkusji i basie skończywszy. Ale inspiracje The Constantines, choć na pewno dominujące, nie są w twórczości grypy z Ontario jedyne. Słychać także wyraźne wpływy kilku innych rockowych grup nie stroniących od hałaśliwej, gitarowej estetyki, żeby wspomnieć tylko …And You Will Know Us By The Trail Of Dead. Świetnie w takiej stylistyce odnajdują się oryginalne partie gitar, sprowadzone do roli równorzędnej innym instrumentom i przez to nadspodziewanie interesujące i nietuzinkowe. Zaskakująco sprawnie (zwłaszcza biorąc pod uwagę ich wiek) radzą sobie muzycy The D’urbervilles z komponowaniem chwytliwych i wciągających melodii, uciekających od schematyzmu i wtórności. Często świadomie unikają struktury zwrotka-refren, czasem potencjalny refren celowo powtarzają tylko raz, aby podważyć jego funkcję w piosence. Potrafią pięknie rozwinąć utwór, zbudować nastrój tylko po to, aby w kulminacyjnym momencie niespodziewanie go zakończyć („This Is The Life” czy „Spin The Bottle”). Płyta jest stosunkowo krótka właśnie ze względu na to, że Kanadyjczycy streścili swoje kompozycje do minimum, wycisnęli z nich esencję a całą resztę bez skrupułów wyrzucili do kosza. Dzięki temu materiał jest wyjątkowo mocny na całej swojej długości i szerokości i nieszybko się nudzi. Warto zwrócić uwagę choćby na takie numery jak „Dragnet”, „Hot Tips”, „National Flowers” czy chyba najlepszy w całym zestawieniu, żywiołowy „The Receiver”. Polecam mieć oko na tę grupę, bowiem obecnie jest ona prawdopodobnie jedną z najbardziej perspektywicznych na świecie.


Nie znasz? Posłuchaj:
MySpace

Znasz? Lubisz? Posłuchaj tego:
The Constantines: Tournament Of Hearts
...And You Will Know Us By The Trail Of Dead: Madonna
The Afghan Whigs: Gentlemen